Sunday, August 23, 2009

Dla Polski i dla nas wszystkich prof. Jerzy Rober Nowak i Prof. Iwo Cyprian Pogonowski ocena sytuacji.

Dla Polski i dla nas wszystkich prof. Jerzy Rober Nowak i Prof. Iwo Cyprian Pogonowski ocena sytuacji.












Rz: Jaka jest dla pana dzisiejsza Polska?
Jerzy Robert Nowak: Dla mnie Polska tego dwudziestolecia jest ogromnym rozczarowaniem. W stosunku do tego, co zrobiono w dwudziestoleciu międzywojennym, to jest niebo i ziemia. Wtedy mieliśmy mężów stanu. Wielkich polityków gospodarczych, jak Grabski czy Kwiatkowski. Uważam za głupotę porównywanie Balcerowicza do Grabskiego i Kwiatkowskiego. Tamci faktycznie bronili polskiego przemysłu. Rozczarowała mnie amnezja historyczna i ogromne wpływy środowisk postkomunistycznych. Indoktrynacja mediów. Wyprzedaż majątku narodowego, stosunek do interesów narodowych. Serwilizm wobec Niemców.
W czym się przejawia ten serwilizm?
9 grudnia ubiegłego roku była wizyta kanclerz Merkel w Polsce. Było czułe witanie się pana Tuska z panią Merkel. Nasz premier powiedział, że stosunki polsko-niemieckie są wręcz wzorcowe i mogą być modelem dla Europy. Cóż to za wzorzec dziś, gdy mamy roszczeniowe uchwały CDU-CSU, kiedy mamy problem z germanizowaniem dzieci, niedopuszczaniem ich do nauczania języka polskiego, z gazociągiem rosyjsko-niemieckim. Rzeczywiście przepiękny to model!
Roszczeniowe uchwały były później, a w sprawie gazociągu to i poprzedni, i obecny rząd są temu przeciwne.
Pan Sikorski, który porównał kiedyś gazociąg do paktu Ribbentrop-Mołotow, jakoś w tej sprawie dziś się nie wypowiada.
O ile wiem, polityka rządu nie zmieniła się w tej kwestii.
Jakoś o tym mniej mówią. Jest też problem dyskryminowania dwóch milionów Polaków, którzy nie mają praw mniejszości w Niemczech. Jest sprawa Eriki Steinbach.
W sprawie pani Steinbach akurat Donald Tusk występował dość twardo.
Przecież się z nią spotykał.
Pamiętam doskonale debatę w „Rzeczpospolitej” kilka lat temu, w której na zaproszenie redakcji byli m.in. Erika Steinbach i Donald Tusk. Wypowiadał się on wówczas stanowczo przeciwko jej pomysłom i rozmaitym wypowiedziom.
Nie wiem, czy jest ona w ogóle odpowiednią partnerką do jakichkolwiek dyskusji. A wracając do obecnej sytuacji. Takie osoby jak Sikorski czy zwłaszcza Władysław Bartoszewski nie gwarantują obrony interesów Polski w relacjach z Niemcami. Za to „stronnictwo pruskie” jest w Polsce bardzo silne.
To jaką pańskim zdaniem powinniśmy prowadzić politykę wobec Niemców?
Przede wszystkim zróżnicowaną. Są przyjaciele Polski w Niemczech, są przyjaciele Polski w Rosji, trzeba ich szukać.
Przyjmuje pan, z założenia, że rząd niemiecki jest wrogiem Polski?
Kanclerz Niemiec Helmut Kohl do ostatniej chwili opierał się uznaniu granicy na Odrze i Nysie. Dla mnie głupotą jest dawanie mu doktoratu honoris causa na polskich uczelniach.
Ale uznał przecież granicę, robił wiele na rzecz zbliżenia polsko-niemieckiego, wspierał nas bardzo w drodze do Unii i NATO.
Uznał granicę tylko dlatego, że był nacisk ze strony pani Thatcher i Busha. I to pod wpływem Polonii amerykańskiej.
I bardzo mocno naciskał Tadeusz Mazowiecki.
Ale Kohl był uparty do ostatniej chwili. Niemcy realizują bardzo skutecznie swoje cele. Mają swoje dalekosiężne cele i je znakomicie realizowali od 1989 roku. Pierwszy – zjednoczenie Niemiec. Drugi – rozbicie Jugosławii. Trzeci - podział Czechosłowacji.
To wszystko sprawili Niemcy?
Tak. Obiecywano rządom Słowenii i Chorwacji wielkie pożyczki, jak odejdą z federacji jugosłowiańskiej. Niemcy uznały niepodległość tych dwóch krajów wbrew stanowisku UE, a potem starały się maksymalnie pognębić tradycyjnie antyniemiecką Serbię. Przeczytałem we „Wprost”, że pewna niemiecka fundacja wspierała partię szowinistycznego premiera Mecziara, który chciał rozbicia Czechosłowacji. Dla Niemców jest wygodniej, jak są dwa mniejsze kraje. A jaką politykę prowadzą wobec Polski? Uważam, że wykupienie całej polskiej prasy na Pomorzu, śląsku, na Mazurach nie było przypadkiem. To jest umacnianie niemieckich wpływów w Polsce.
Uważa pan, że wszystkie gazety, które należą do niemieckich właścicieli, realizują niemiecką politykę?
Myślę, że bardzo dużo z nich. Kiedyś redaktor Howzan, były redaktor naczelny „Przeglądu Tygodniowego”, napisał w „Polityce” o redakcyjnej linii „Trybuny Śląskiej” kupionej przez Niemców. Zwrócił uwagę na publikowane tam listy czytelników, które tłumaczyły, że Polski nigdy nie obchodził Śląsk. On sprawdził parę adresów czytelników. Okazały się fikcyjne. Więc tu pytam: czy jeśli jest niemiecki wydawca, to jak się zachowa w sprawach konfliktowych polsko-niemieckich?
Pańskim zdaniem „Newsweek”, „Dziennik” czy „Fakt” wydawane przez niemiecki Axel Springer realizują politykę niemiecką? Czy Radio RMF, którego właścicielem części udziałów jest niemiecka firma, też reprezentuje linię Berlina?
Nie słucham RMF, ale pewnie coś bym znalazł. A co do gazet – podałem przykład Howzana na temat „Trybuny Śląskiej”. Mógłbym znaleźć inne przykłady. Ale bywa też inaczej. Bo np. we Wrocławiu głównym germanofilskim dziennikiem nie jest należąca do Niemców „Gazeta Wrocławska”, tylko miejscowa edycja „Gazety Wyborczej”. Może jest jakiś podział ról w różnych miastach?
Na początku wspominał pan o Leszku Balcerowiczu.
Balcerowicz był tylko wiernym sługą Międzynarodowego Funduszu Walutowego i jego bardzo niedobrych recept.
Ale skutkiem tej polityki jest to, że przy wszystkich błędach polska gospodarka rozwinęła się bardzo mocno. Można spojrzeć, jak się zmieniła, są twarde dane, np. o wzroście PKB.
Mocno wątpię w te dane. Polska obecna jest krajem, w którym wyprzedano w obce ręce ogromną część banków. Nawet SLD nie chciał wszystkiego wyprzedawać, ale AWS i Unia przekroczyły wszelką miarę w tym względzie. Twierdzenie, ze kapitał nie ma narodowości, co głosiła m.in. pani Aldona Sowińska, było nonsensowne. Wyprzedano wiele ważnych fabryk.
Myśli pan, że gdyby przemysł został w rękach państwowych, te ogromne, fatalnie zarządzane fabryki, byłoby świetnie?
A kto twierdzi, że byłyby być fatalnie zarządzane? Przecież mieliśmy wielu dobrych fachowców, można też było przyciągnąć patriotycznych biznesmenów z Polonii.
Jest pan zwolennikiem państwowej własności?
Zależy w jakich dziedzinach. Np. w kolejach tak. Przykład brytyjski jest w tej mierze bardzo zniechęcający. Tam są ciągle katastrofy w tych samych miejscach, bo prywatny właściciel nie dba o amortyzację, naprawy itd. W dziedzinie przedsiębiorczości jestem wielkim zwolennikiem takich osób jak Roman Kluska, ale właśnie takich jak on częstokroć niszczono w III RP. Sprzedawano za bezcen polskie firmy. Sprzedawać trzeba było najgorsze zakłady, tak jak robiono w Słowenii. U nas pozbywano się najlepszych firm (vide zakłady papiernicze w Kwidzynie). W Łodzi padły wszystkie większe zakłady. A czy nie można było opodatkować tak niekorzystnego dla nas importu, który uderzał w polskie zakłady? Unia stosuje wobec nas nierówne zasady.
Pańskim zdaniem straciliśmy, zyskaliśmy gospodarczo na wejściu do Unii?
To w „Rzeczpospolitej” opublikowano jedno z największych oszustw na ten temat. Po słynnych negocjacjach kopenhaskich w grudniu 2002 roku na pierwszej stronie ukazano radosne twarze Millera i Cimoszewicza, obok wielki tytuł „Wszystkie nasze postulaty zostały spełnione”. Minęło zaledwie dziesięć dni i już nie na pierwszej, lecz na dziesiątej stronie był na całą kolumnę tekst korespondenta Jędrzeja Bieleckiego z tytułem „Żaden z polskich postulatów nie został spełniony”. Minęło jeszcze z dziesięć miesięcy, a Klaus Bachmann pisze, że szczyt w Kopenhadze był spektakularną klęską Polski zamienioną w sukces dzięki telewizji. Jeśli w ciągu dziesięciu dni tak kłamano…
Można przedstawiać różne punkty widzenia. A jaki jest dzisiaj bilans obecności w Unii?
Myślę, że bilans jest dla nas niekorzystny. Mamy wariant hiszpański i irlandzki – pozytywny, i grecki – negatywny. Tak jak Grecja dostała w skórę za to, że miała niekompetentnych i skorumpowanych urzędników, tak dla Polski bardzo wiele z obecności w Unii nie wyszło. Ewidentnym przykładem są stocznie.
Tyle że wiele polskich firm więcej eksportuje, zwiększyły się zachodnie inwestycje u nas. Dane ekonomiczne pokazują, że się opłacało.
Ale przy jakiej ilości polskich banków i polskich przedsiębiorstw? Jest ich coraz mniej. To wszystko dzieje się przy istnieniu rajów podatkowych i wywożeniu pieniędzy z Polski. Przykład Eureko jest wymowny. Nie lubię postkomunistów z SLD, ale najgorszym rządem był rząd AWS i UW. Mieliśmy całe lata niekontrolowanego łupieżczego ograbiania Polski. Polscy biznesmeni z Ameryki nie chcą w Polsce inwestować ze względu na blokady biurokratyczne i korupcję.
Jak się panu podobały rządy PiS?
Budziły bardzo wiele nadziei. Tylko od początku zderzyły się ze zbyt dużą ilością wrogów. Począwszy od mediów, przez sędziów, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, wpływowe gremia postkomunistyczne w gospodarce, bankach itd. Wiedziałem, że sam PiS sobie nie poradzi. Byłem za tym, żeby powołać coś w rodzaju ruchu na rzecz IV Rzeczypospolitej. Już po klęsce PiS powołaliśmy Ruch Przełomu Narodowego. Takie pospolite ruszenie, by dokończyć program naprawy, w tym lustracji i tego wielkiego programu, który miał Zbigniew Ziobro, jeśli chodzi o sprawiedliwość. PiS był niekonsekwentny i zbyt miękki. Sam wiele razy pisałem, że PiS tylko szczeka, a nie gryzie. A gryźć zaczęła Platforma, i to mocno. Myślałem, że PiS będzie dużo bardzo skuteczny. Zawiodłem się podobnie jak wielu innych ludzi.
Co teraz będzie z PiS?
Mam bliskie związki z liderami nurtu patriotycznego w PiS. Myślę o Ziobrze, Girzyńskim, Mularczyku, Cymańskim, tak krytycznym wobec Gilowskiej. Krytycznie oceniam to, że w PiS duże znaczenie mają tacy lizusi jak Kamiński i Bielan, skądinąd mistrzowie intryg i wykrywania rzekomych spisków przeciw Kaczyńskim. Fatalne tego skutki było widać w eurowyborach. Groziła wówczas totalna klęska prawicy z powodu absencji. Stąd wynikła moja bardzo alarmistyczna kampania w Radiu Maryja, błagająca wręcz o udział w wyborach. Pomogło.
Radio Maryja ma tak duże oddziaływanie?
Myślę, że tak. I to nie tylko Radio Maryja, ale również telewizja Trwam. Dzięki zmobilizowaniu środowisk patriotycznych PiS dostał w wyborach dwadzieścia kilka procent głosów, a nie 12 – 14. Dodam, że nasz Ruch Przełomu Narodowego już zaczyna się przygotowywać do wyborów samorządowych.
Czy to znaczy, że Radia Maryja nie będzie wspierało PiS?
Nie mogę mówić o tym, co będzie robić Radio Maryja. Ja na pewno, jeśli będzie potrzeba, będę wspierał Ziobrę, Girzyńskiego, Mularczyka, Kempę, Jurgiela. To jest ta część PiS, która jest bardzo bliska poglądami naszym środowiskom.
Czy Radio Maryja i ojciec Rydzyk będą namawiali Zbigniewa Ziobrę, żeby się wyłamał z PiS?
Nie chcę mówić za ojca Rydzyka. Nie sądzę, by chciał się mieszać w takie sprawy. Natomiast ja jestem mocno zaniepokojony tym, co się dzieje w PiS, zwłaszcza w kontekście wyborów prezydenckich. Lech Kaczyński ma dość słabe szanse na wybór.
Skąd taki zły stosunek Radia Maryja do prezydenta Kaczyńskiego?
Nie chcę i nie mogę mówić za całe środowisko Radia Maryja, tylko za siebie. Mnóstwo środowisk patriotyczno-chrześcijańskich ma zastrzeżenia do prezydenta. Mamy żal za milczenie w sprawie Wołynia, za dużo wcześniejsze przerwanie ekshumacji w Jedwabnem. A i sam PiS szedł często na niepotrzebne kompromisy. Po co było powoływać na ministra Stefana Mellera, a potem cieszyć się, że się odzyskało MSZ? Po co było powoływać Fotygę, pupilkę Lecha Kaczyńskiego? Lech Kaczyński jest mistrzem złych wyborów personalnych. By przypomnieć takich jego wybrańców, jak Kaczmarek, Borusewicz, Urbański. Poza tym otacza się dworem, i to dwór decyduje o wszystkim, przy małym wpływie intelektualistów i różnych ekspertów.
A PiS?
Ja rozmawiam z wieloma politykami w PiS i jestem bardzo zaniepokojony. Jarosław Kaczyński jest dziś znacznie słabszy w opozycji niż w latach 1992 – 1993. Były premier stracił poczucie realizmu przez to, że ulega podszeptom pochlebców i wycina wybitne indywidualności. Trzy – cztery lata temu było tam dużo bardziej intensywne życie intelektualne i polityczne. Był tam Dorn, Ujazdowski i Jurek. Jest jednak i druga strona medalu. 26 czerwca tego roku na przyjęciu u posła Mularczyka rozmawiałem z Jarosławem Kaczyńskim, wyrażając żal, że prezydent nie powołał rady złożonej ze znanych intelektualistów ekspertów. Niespodziewanie dla mnie Kaczyński powiedział: „Panie profesorze, ja czytam bardzo wiele pana tekstów, słucham pańskich audycji i muszę powiedzieć, że w ogromnej części się z nimi zgadzam”. Pomyślałem sobie – cóż za komplement, świetnie! Zaraz po tym jednak dodał: „Ale za granicą pan profesor i ojciec Rydzyk jesteście postrzegani jako szatani antysemityzmu”. I tu zawiesił głos. Jeśli dla Jarosława Kaczyńskiego liczenie się z brechtaniem zagranicznym ma takie znaczenie, to jest to po prostu szokujące.
Czy dla pan antysemityzm jest złem, z którym należy walczyć?
Zły jest zarówno antysemityzm, jak i antypolonizm.
Ale pytam o antysemityzm. O czystą nienawiść rasową wobec Żydów.
Nie jest to największy problem na świecie, to jest przesada. Są głupoty. A głupich ludzi na świecie nie brak. Takich głupich jak Leszek Bubel i spółka. Pan kiedyś napisał o potrzebie rozmawiania Polaków i Żydów i chwalił pan Lecha Kaczyńskiego za wykonywanie mądrych gestów wobec Żydów. Często to nie były mądre gesty. Minister prezydenta pani Juńczyk-Ziomecka była złym duchem i wręcz szkodnikiem. By przypomnieć choćby jej bardzo niefortunną wypowiedź na otwarciu żydowskiej loży masońskiej w Warszawie. A pani Jakubiak? Pojechała do Stanów i namawiała na tworzenie koalicji USA Polska – Izrael. To dziecinada. Najgorszym posunięciem Lecha Kaczyńskiego było niegdyś przerwanie ekshumacji w Jedwabnem To utrudniło wyjaśnienie prawdy o zbrodni. Przerwano tę ekshumację, kiedy zaczęły się gromadzić pociski niemiecki i rozmaite dowody niekorzystne dla wersji Jana Tomasza Grossa o tych wydarzeniach. Trzeba dużo szerzej popularyzować polskich bohaterów, którzy ratowali Żydów. Powinniśmy dużo bardziej starać się o odszukiwanie i nagłaśnianie życzliwych Polsce Żydów z Izraela i USA. Powinniśmy także przypominać mało znane postacie wielkich patriotów żydowskiego pochodzenia. Sam zrobiłem to z pięć lat temu w książce „Przemilczani obrońcy Polski”.
A jak pan ocenia Jerzego Kropiwnickiego, który zorganizował wielkie obchody rocznicy likwidacji łódzkiego getta?
Bardzo dobrze, że takie rzeczy się dzieją. Ja wiele razy pisałem o potrzebie współpracy i rozmów między Polakami a Żydami. Ale od pewnego momentu zacząłem też zwracać uwagę na siłę antypolonizmu wśród części środowisk żydowskich (ten antypolonizm jest zresztą silniejszy w USA niż Izraelu). Za największy problem uważam to, że my sami nie umiemy walczyć o nasz dobry wizerunek na świecie. Nie tłumaczymy naszych książek o historii na języki obce, nie umiemy prowadzić takiego PR, jak robią to na przykład Niemcy.

Jerzy Robert Nowak, historyk (profesor wyższej uczelni) i publicysta, autor ponad 40 książek i około 1500 publikacji prasowych (w tym około 900 artykułów). Jako świetny znawca problematyki węgierskiej (należy do nielicznych cudzoziemców mianowanych za zasługi dla kultury węgierskiej nadzwyczajnym członkiem Węgierskiego Związku Pisarzy) zrobił ogromnie wiele dla upowszechnienia wiedzy o naddunajskich „bratankach". Już w 1966 roku - w wieku 26 lat - opublikował na Uniwersytecie Warszawskim książkę o najnowszej literaturze węgierskiej, która zgodnie została uznana przez węgierskich krytyków krajowych i emigracyjnych za pracę „pionierską". Później wydał m.in. książkę o dziejach stosunków polsko-węgierskich „Węgry bliskie i nieznane", „Węgry 1939-1973", książkę o Powstaniu Węgierskim, „Historię literatury węgierskiej XX wieku", dwa wybory węgierskiego eseju, wybór poezji największego węgierskiego poety XX w. - Endre Adyego, wybór „Pamiętników" ks. F. Rakoczego.
Opublikował również książkę o najnowszej historii Hiszpanii, szybko rozchwytany mimo 50 tys. nakładu wybór myśli C. Norwida „Gorzki to chleb jest polskość" i wybór pism gen. J. Prądzyńskiego.
W 1975 r. „czujnie" partyjni recenzenci zablokowali wydanie w PWN 600-stronicowej książki J.R. Nowaka o historii węgierskiego stalinizmu. PRL-owska cenzura zablokowała również parę dziesiątków artykułów J.R. Nowaka (m.in. w „Polityce", „Twórczości", „Przeglądzie Technicznym", „Studiach Filozoficznych" i w „Radarze") z powodu wyrażanych w nich dążeń do poszukiwania prawdy o kulisach najnowszej historii lub sugestii proreformatorskich. W latach 70. 80. J.R. Nowak niejednokrotnie występował przeciwko przejawom antypolonizmu na Węgrzech (głównie ze strony niektórych żydowskich środowisk komunistycznych). Ostro zderzał się m.in. z kierownikiem działu kulturalnego organu KC WSPR - P.E. Feherem. W 1986 r. J.R. Nowak opublikował w prasie polskiej i węgierskiej kilka artykułów krytykujących jadowicie antypolską powieść Gy Spiró „Iksowie". Z zemsty na Węgrzech zablokowano wydanie dokonanego przez J.R. Nowaka wyboru polskiego eseju, mimo trzech entuzjastycznych recenzji wewnętrznych.
Po 1989 roku prof. J.R. Nowak odegrał większą niż ktokolwiek inny w Polsce rolę w ukazywaniu zagrożeń antypolonizmu i przełamywania tabu wokół problematyki żydowskiej (kilka książek, bardzo obszerne teksty do „Encyklopedii Białych Plam" i ponad 200 artykułów). Szczególnie duże zainteresowanie wzbudziły dwa kolejne cykle publicystyczne o stosunkach polsko-żydowskich: „Przemilczane świadectwa" (47 artykułów na łamach „słowa - Dziennika Katolickiego") i 30 dwukolumnowych artykułów „Za co Żydzi muszą przeprosić Polaków" w „Naszej Polsce". W 1999 r. ukazała się jego pionierska książka „Przemilczane zbrodnie", przerywająca długotrwałe milczenie o zbrodniach popełnionych przez zbolszewizowanych Żydów na ich polskich sąsiadach. W 2001 r. prawdziwym bestsellerem stała się jego książka „100 kłamstw J.T. Grossa". W 2003 r. Polonia amerykańska wydała angielski przekład tomiku „Kogo muszą przeprosić Żydzi".
Nader cennym źródłem wiedzy o obrazie Polski i Polaków w świecie stały się dwa kolejne wydania książki J.R. Nowaka „Myśli o Polsce i Polakach". Jego dwutomowe „Zagrożenia dla Polski i polskości" stały się prawdziwym bestsellerem 1998 r., podobnie jak wydany rok później „Czarny leksykon" (demaskatorski obraz ludzi z polskich pseudoelit). Wielkim zainteresowaniem cieszyły się również jego książki: „Kościół a Rewolucja Francuska" (wydana w 2003 r. w Czechach), „Walka z Kościołem wczoraj i dziś", „Spory o historię i współczesność" (ponad 650-stronicowy wybór dorobku publicystycznego) i „Czarna legenda dziejów Polski", demaskująca rozliczne dzisiejsze próby zafałszowywania polskiej historii. W latach 2001-2002 ukazały się 2 tomy wyboru kazań ks. prałata H. Jankowskiego - „Ks. Jankowski na przekór kłamstwom" w wyborze J.R. Nowaka i z jego obszernymi wstępami.

Od 2000 r. w wydawnictwie MaRoN, w serii "Biblioteka książek niepoprawnych politycznie" ukazało się ponad 20 tomików J.R. Nowaka. W 2001 roku wyszła jego obszerna książka "100 kłamstw Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem".
Prof. J.R. Nowak robi szczególnie wiele dla budowania mostów między Krajem a Polonią. Na zaproszenie Prezesa KPA Edwarda Moskala wygłosił referat o antypolonizmie na posiedzeniu Rady Dyrektorów KPA. Miał blisko 300 audycji w polonijnych radiostacjach USA i Kanady. Od dłuższego czasu bierze stały udział (dwa razy w tygodniu) w programach Wojciecha Wierzewskiego w polonijnym radiu w Chicago (uważany jest za najlepszego komentatora z Polski). W prasie polonijnej (głównie w Stanach i Kanadzie, ale także i w Ameryce Południowej, Australii i Francji) przedrukowano paręset artykułów J.R. Nowaka.
Konsekwentna obrona polskości prowadzona przez prof. J.R. Nowaka naraziła go za to na różne ataki i szkalowanie w kraju (na łamach „Gazety Wyborczej", „Wprost", „Tygodnika Powszechnego", „Midrasz", etc.). Ciągle próbuje się blokować dotarcie do jego książek na terenie całego kraju. W 2002 r. doszło do wystąpienia przeciwko 3 książkom prof. J.R. Nowaka ze strony prokuratury w Tychach. Sprawa zakończyła się fiaskiem po wielkiej serii wystąpień w obronie książek prof. J.R. Nowaka ze strony o. Tadeusza Rydzyka, prezesa KPA Edwarda Moskala i licznych innych działaczy polonijnych, kilku interpelacji poselskich, kilkudziesięciu profesorów i in. Niepowodzeniem zakończyła się również podjęta w 2003 r. próba zaskarżenia broniącej prawdy o Polsce książki „100 kłamstw J.T. Grossa" w prokuraturze warszawskiej.
Od 2000 r. prof. J.R. Nowak przygotowuje stały obszerny cotygodniowy przegląd prasy „Pro i contra" w najpopularniejszym tygodniku katolickim „Niedzieli". Publikowane tam teksty J.R. Nowaka zyskały m.in. podziękowania ks. arcybiskupa Józefa Michalika i przeora (obecnie generała) zakonu paulinów Izydora Matuszewskiego

Gdyby nie w Polsce...


Gdyby nie w Polsce, ale we Francji, Włoszech, Anglii lub w Niemczech czy w Grecji, Holandii, Belgii lub Szwecji powstał w nowożytnej Europie samorodny „oddolny” proces demokratyczny i z końcem szesnastego wieku stworzył blisko milionową nację wolnych obywateli, to wówczas process ten byłby klasykiem wszystkich propagandzistów i manipulatorów demokracji w naszych czasach. Do obecnego stanu rzeczy przyczyniają się krajowi złodzieje pamięci narodowej w Polsce, o których wcześniej pisał Herling-Grudziński.

Zachodni znawcy rozwoju rządów reprezentatywnych w historii Europy i świata analizowaliby i głosili znaczenie tego samorodnego procesu demokratycznego, ponieważ wcześnie w historii nowożytnej Europy, obejmował on masy wolnych obywateli bez porównania większe niż w starożytnych Atenach lub w XVIII-wiecznej Ameryce. Faktem jest, że polska nacja szlachecka była unikalnym i jedynym swego rodzaju fenomenem w rozwoju rządów reprezentatywnych na świecie.

Tak więc, nie tylko w nauce historii Polski, ale również w historii świata, samorodny polski proces demokratyczny i jego rozwój zasługuje ma specjalne miejsce w perspekywie historii rozwoju rządów reprezentatywnych. Dla przykładu warto wspomnieć pierwsze ustalenie przez polskie sejmiki zasady zgody podatników na podatki, które szlachta miała płacić, czyli po angielsku zasady: "no taxation without representation". Ta polska zasada, czterysta lat później, stała się ważnym hasłem rewolucji amerykańskiej.

Samorodny polski proces demokratyczny, podobnie jak ateński i amerykański, zaczynał się „od dołu", tzn. od zwykłych obywateli – oparty był on na przeświadczeniu, że najważniejsza jest rzeczywistość oraz wspólne dobro, jak to pisał Arystoteles, a później uczyła religia chrześcijańska, która z zasady wymaga od wiernych miłosierdzia.

Dla porównania trzeba zauważyć, że republikanizm typu francuskiego nie jest samorodny, ponieważ zaczynał się ,,od góry", to znaczy przez narzucenie ludziom w sposób otwarty lub zakulisowy koncepcji rządzenia według konceptu pojedynczych organizatorów społecznych lub natchnionych pisarzy, których twory wyobraźni były przyjmowane jako opisy rzeczywistości. Niestety, obydwa typy rządów reprezentatywnych nieraz stają się „demokracjami fasadowymi” sterowanym zakulisowo. Arystoteles słusznie ostrzegał, że demokracji zawsze grozi przemiana w oligarchię.

Dziedzictwo literatury politycznej i historycznej wieków XVI i XVII jest ważne w W. Brytanii i jest nauczane w szkołach tak, że ma wpływ na kształtowanie wiedzy Anglików o sobie. Niestety, w Polsce dziedzictwo to musi być narodowi przywrócone, dla dobra dojrzałości polskiej tożsamości narodowej i znajomości prawdziwego wkładu Polaków w formowanie wspólnej kultury europejskiej oraz rządów reprezentatywnych na świecie.

Podstawowe znaczenie ma fakt, że w czasie rządów pierwszej dynastii polskiej Piastów (c.840-1370), po zniszczeniach przez najazdy Tatarów, w Polsce powstał, unikalny w ówczesnej Europie, system obronny. Polegał on na przymierzu króla z właścicielami ziemi, czyli ze szlachtą. W innych państwach zachodniej cywilizacji, władcy polegali na wojskach królewskich i przymierzu z ufortyfikowanymi miastami, a szlachta stanowiła poniżej 1% ludności, podczas gdy w Polsce w niektórych dzielnicach dochodziła nawet do 20%.

W Polsce w tradycji wieców powstały sejmiki regionalne w następnie sejmy narodowe, przy jednoczesnym formowaniu się blisko milionowej „nacji szlacheckiej", która będąc podstawą systemu obronnego skutecznie postawiła, pionierskie wówczas w Europie, żądania praw obywatelskich. Skutkiem tego, przy końcu dynastii Jagiellonów, szlachta stworzyła wyjątkową na tle absolutyzmu europejskiego „Rzeczpospolitą dobrej woli... Wolnych z wolnymi... Równych z równymi".

Warto zwrócić uwagę, że Magna Carta Libertatum, ogłoszona po stracie Normandii przez Jana „Bez Ziemi" Andegawena, w 1215 roku, nigdy nie była nazywana przywilejem. Była ona podobna w treści do Aktu w Cieni z 1228 roku wydanego przez Władysława III (1161-1231) w zamian za jego sukcesję na tron w Krakowie który jest niewłaściwie nazywany jest w Polsce przywilejem, zamiast prawem przysługującym wolnym obywatelom. Dynastia Andegawenów weszła na tron polski w czasie ewolucji monarchii konstytucyjnej w Polsce, w postaci Ludwika I Andegawena, króla Węgier i syna siostry Kazimierza Wielkiego, Elżbiety.

Starając się o następstwo tronu jego potomstwa, Ludwik I wydał w Koszycach, w 1374 roku, „przywilej” ograniczający władzę królewską w Polsce, na rzecz szlacheckich sejmików regionalnych, które odtąd miały ustalać podatki oraz decydować o następstwie tronu. W ten sposób następstwo tronu zostało uzależnione w Polsce od zgody całej nacji szlacheckiej. Samorodny polski proces demokratyczny opierał się na w tradycji sejmików i miał korzenie w tradycji starosłowiańskich wiecach.

Akt wydany w Koszycach nie tylko gwarantował obronę ziem królestwa polskiego, ale również był ważnym ogniwem w utworzeniu z Polski głównego terenu ewolucji praw obywatelskich w Europie. Stało się to podczas gdy absolutyzm panował w Anglii i Magna Carta Libertatum straciła znaczenie na kilka wieków. Małżeństwo królowej Polski, Jadwigi z dynastii Andegawenów, z wielkim księciem litewskim, Władysławem Jagiełłą w 1386 roku, dało początek wielkiej roli cywilizacyjnej Polski między Bałtykiem i Morzem Czarnym oraz legalizacji praw i wolności obywatelskich, bardzo liczebnej nacji szlacheckiej w królestwie Polski i w Wielkim Księstwie Litewskim. Można zauważyć, że w tak powstałym „Międzymorzu”, między Bałtykiem i Morzem Czarnym, język polski stał się językiem uprzejmości, elegancji i dyplomacji. Przez kilkaset lat język polski był językiem dworskim carów rosyjskich. Za pomocą języka polskiego docierały na tereny prawosławia wiadomości o zachodniej Europie, gdzie panowała łacina.

Polskie zwycięstwo nad zbrodniczą „pruską herezją" zakonu krzyżackiego doprowadziło do słynnej Unii Horodelskiej Polski i Litwy w 1413 roku, której preambuła zawiera szlachetne i podstawowe ideały rozwijającego się wówczas polskiego procesu demokratycznego, który szanował miłosierdzie i miłość bliźniego.

Rzeczpospolita Szlachecka była terenem największej wolności w Europie, gdzie na przykład Mikołaj Kopernik mógł bezpiecznie dać początek nowoczesnej astronomii, podczas gdy w Niemczech, Martin Luter kazał spalić kukłę Kopernika jako „przeklętego Polaka-astronoma".

Kopernik przeprowadził w sejmie ogólno-polskim reformę monetarną i wprowadził złotego jako pieniądz polski oraz stwierdził na piśmie, po raz pierwszy w historii ekonomii, „że fałszywa moneta wypiera dobrą monetę z obiegu". Niestety Anglicy przywłaszczyli sobie to prawo ekonomiczne i nazwali je „prawem Gesham'a”, który był dzieckiem kiedy Kopernik, zwalczając oszustwa monetarne Hohenzollernów, opublikował prawo to w swojej książce pod tytułem „Monetae Cudende Ratio" (w roku 1526).

Starosłowiańskie korzenie samorodnego polskiego procesu demokratycznego w formie wieców plemiennych są ważne. W perspektywie historycznej, naród polski wywodzi się ze wschodnio-lechickiej grupy, która stanowiła północno-zachodnią bałto-słowiańską część terenów plemion słowiańskich które w ósmym wieku AD kontrolowały środkowa Europę. Plemiona te organizowały się jako „wojskowe demokracje plemienne" pod wodzą wybieranych na wiecach „wojewodów". Wodzowie ci dowodzili ochotniczymi wojskami słowiańskim.

Słowianie wówczas kontrolowali tereny od wybrzeży Morza Północnego do Zatoki Fińskiej i górnej Wołgi, do brzegów Morza Czarnego, wzdłuż wybrzeży Grecji i Zachodniej Wyspy Krety oraz na północny zachód, wzdłuż wybrzeży Morza Adriatyckiego. Na tym terenie pozostały ślady nazw miejscowości słowiańskiego pochodzenia np. w Danii, Niemczech i Szwajcarii. Typowo nazwa "Hanower" pochodzi od słowiańskiej nazwy "Hanów" a "Berlin" od „Bralina", w którym Wieleci sprzedawali żydowskim handlarzom niewolników, ludzi branych przez nich do niewoli, zwłaszcza Germanów nacierających się na ziemie słowiańskie w ramach tak zwanego „Drang’u nach Osten”.

Nawiasem można wspomnieć, że już w latach sześćdziesiątych X wieku, Polska była opisana po raz pierwszy przez Ibrahim’a ibn Yagub’a z Tortosy, handlarza niewolnikami, których dostarczano Maurom panującym w Hiszpanii. Według nakazu Maurów, Żydzi-handlarze niewolnikami, byli zobowiązania opisywać geografię, co muzułmanie potrzebowali żeby wiedzieć w czasie modłów, w jakim kierunku z Hiszpanii jest Mekka i Medina. Natomiast Św. Wojciech (956-997), pierwszy w historii biskup Gdańska, ostro potępił handel niewolnikami w traktacie „Infelix Aurom”.

Trzeba pamiętać, że niestety słowiańskie tradycje władz wybieranych na wiecach, były niszczone przez Moskali, którzy na służbie imperium mongolskiego, przejęli mongolski typ władzy tak, że nawet usunęli ze swego słownictwa słowo „wiec", po rosyjsku „wiecze". Natomiast rosyjski „mir" nie miał nic wspólnego z wolnymi wyborami. Rosja stała się główną siłą zewnętrzną, która zniszczyła państwo polskie w osiemnastym wieku.

Wzrost siły magnatów, wskutek prawa o majoratach z 1589 roku, spowodował upadek rzeczy-pospolitej szlacheckiej, podobnie jak latyfundia, były powodem upadku starożytnej republiki rzymskiej, a nie anarchia, którą fałszywie przypisuje się Polakom. Liberum Veto zawsze było ograniczone tworzeniem sejmu skonfederowanego, gdzie rządziła prosta większość głosów, w przeciwieństwie do Rady Bezpieczeństwa w ONZ, gdzie od weta nie można się odwołać.

W świadomości ogółu w Polsce i zagranicą nie jest wiadomo, że polski samorodny process demokratyczny opierał się na sejmikach, pochodzących z tradycji wieców plemiennych, w których obradowali zwykli ludzie, żeby wymieniać poglądy i upoważniać, za pomocą wyborów, swoich przedstawicieli do obrony ich interesów na sejmie narodowym. Następnie dowiadywali się oni jak dalece ich posłowie wywiązywali ze swoich ich misji, oraz czego dowiedzieli się o sprawach obrony kraju i nowin ze świata.

Polskie sejmiki spełniały „oddolnie" rolę kulturotwórczą, podczas gdy na zachodzie rola ta była spełniana „odgórnie" przez dwór królewski i miasta. Tak, więc historia blisko milionowej polskiej nacji szlacheckiej zasługuje na proporcjonalne uznanie w historii rządów reprezentatywnych świecie. Niestety historię ogólną piszą zwycięzcy i liczni uczestnicy międzynarodowego dialogu, wśród których Polacy są słabo reprezentowani tak, że gdyby taki fenomen jak polski samorodny proces demokratyczny, zdarzył się na zachodzie, to prawdopodobnie byłby opisany jako zjawisko bardzo ważne i klasyczne.


Logika krytyków Polski w sześćdziesiątą rocznicę września 1939


Dziwna jest logika krytyków Polski w sześćdziesiątą rocznicę września 1939. Były kandydat na prezydenta USA, Patrick Buchanan, podobno z ojca Irlandczyka i matki Niemki, daje fałszywy obraz Hitlera i jego czasów w książce „Hitler, Churchill i Niepotrzebna Wojna”. Nie przeszkadza mu wiara Hitlera w wyższość Niemiec oraz jego nieuctwo i brak doświadczenia jak też zdrowego rozsądku, które przyczyniły się do jego roli w historii.

Autor Buchanan zarzuca Polakom, że przez głupotę uwikłali Zachód w wojnę z Niemcami zamiast przystąpić do proponowanego przez Hitlera Pakt Anty-Kominternowskiego. Najwyraźniej Buchanan uważa Niemcy za część Zachodu w przeciwieństwie do Polski. Mimo pogłosek o antysemityzmie Buchanana, często w swoisty sposób wtórują mu Żydzi wykształceni w Izraelu.

Od pewnego czasu kiedy Żyd izraelski spotka Polaka w czasie lotu samolotem lub na przykład na kiermaszu w mieście Sarasota na Florydzie, to wypowiada opinię że Polacy w czasie kampanii wrześniowej stchórzyli i poddali się Niemcom pierwszego dnia wojny. Ci sami Żydzi bronią traktowania Palestyńczyków przez władze izraelskie podobnego do traktowania Żydów przez Niemców w czasie wojny.

Hitler, chory na Parkinsona, obawiał się wczesnej śmierci i z tego powodu, w swojej karierze politycznej bardzo śpieszył się. Fakt ten opisał profesor Kamil Dziewanowski w jego angielskiej książce „Wojna Za Wszelką Cenę” („War At Any Price), tłumaczonej na wiele języków. Hitler patrzył na Rosję jak na „Afrykę” i ludność rosyjską przyrównywał on do „Murzynów” jak też wierzył, że jest jedynym człowiekiem, który był zdolny zdobyć dla Niemiec „Lebensraum”, czyli przestrzeń życiową na następne 1000 lat.

Miało to się stać kosztem ludobójstwa, głównie Polaków i Ukraińców. Typowo we Lwowie, w 1941 roku, kiedy Ukraińcy ogłosili „Wolną Ukrainę”, Niemcy aresztowali wszystkich ukraińskich przywódców z Banderą na czele i wywieźli ich do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, gdzie byli umieszczeni w bunkrze do końca wojny. Natomiast Niemcy przyłączyli Małopolskę wschodnią wraz ze Lwowem i Haliczem do Generalnego Gubernatorstwa by Ukraińcy dzielili niewolę razem z Polakami, choć na nieco trochę lepszych warunkach.

Argumenty amerykańskich zwolenników opinii Buchanana o Polsce zwykle opierają się na założeniu, że na długą metę Hitler nie mógł wygrać, ponieważ USA i W. Brytania zdominowane przez finansjerę żydowską, miały dosyć zasobów żeby Niemcy pokonać. Natomiast Druga Wojna Światowa była uważana za jedyny sposób wyprowadzenia USA z kryzysu gospodarczego (jakoby według opinii z 1937 roku prezydenta Roosevelta). Faktem jest, że we wczesnych latach 1940. w prasie w USA wyrażano obawę, żeby wojna nie skończyła się zbyt szybko, nim gospodarka USA „stanie na nogach”.

Po latach starań i presji Hitlera Polska odmówiła przystąpienia do jego Paktu Anty-Kominternowskiego. Wówczas sztab niemiecki wytłumaczył Hitlerowi, że opór armii polskiej był zbyt groźny, żeby Niemcy mogli zdecydować się na przemarsz przez Polskę wojsk niemieckich bez pozwolenia Polaków. Niemcy chcieli otworzyć drugi front przeciwko Związkowi Sowieckiemu, w dodatku do istniejącego od 1937 roku frontu sowiecko-japońskiego w Mandżurii.

Hitler powiedział komisarzowi Ligi Narodów Burhardtowi 11 sierpnia 1939, że „jeśli Zachód jest taki głupi i ślepy” i że nie rozumie, iż celem Hitlera jest pokonanie Rosji i przyłączenie żyznych ziem Ukrainy do Niemiec, to Niemcy naprzód pokonają Zachód wspólnymi siłami z Rosją, a potem napadną Rosję i zagarną Ukrainę.

Plan ten miał być zwieńczeniem tysiącletniego niemieckiego podboju ziem Słowian, tzw. „Drangu nach Osten” i wymagał usunięcia ludności Polski z jej ziem historycznych. Podobny los czekał Ukraińców. Hitler chciał zaludnić „rasowymi Niemcami” tereny od Renu do Dniepru oraz skolonizować Rosje, tak jak to zrobili Anglicy w Indiach. Megalomani niemieccy, zwłaszcza pruscy, wyobrażali sobie wielkie imperium niemieckie od „Renu do Władywostoku”.

Opisał to Aleksander Guczkow, minister obrony w rządzie Kiereńskiego, a Lenin podpisał w Brześciu Litewskim w 1918 roku, że „Rosja jest wasalem Niemiec”. Nic dziwnego, że Rosjanie chcieli zabić Lenina, tak jak zabili pierwszego ambasadora niemieckiego przy rządzie Lenina.

Tragedia Polaków polegała na tym, że od Hitlera groziła im strata ich ziem historycznych i masowe morderstwa w czasie, kiedy Stalin chciał Polskę zniewolić i również zagrażał masowymi morderstwami ludności polskiej. Faktycznie do wybuchu wojny w 1941 roku, Sowieci przy pomocy Żydów-kolaborantów wymordowali większą ilość obywateli polskich niż uczynili to Niemcy, według angielskiego historyka Normana Daviesa.

Polacy postąpili słusznie według testamentu politycznego Józefa Piłsudskiego, w którym powiedział on: „lawirujcie między Niemcami i Rosją póki można, a jak to się nie da, wciągnijcie do walki cały świat”. Po klęsce Hitlera i pół wieku niewoli sowieckiej, blisko 40 milionowa Polska nadal jest na ziemiach piastowskich i ma obecnie najmniej mniejszości narodowych w Europie.

Nie jest trudno sobie wyobrazić skutki ataku na Sowiety z zachodu sił niemieckich i polskich w 1939 roku. Najprawdopodobniej, nie tylko Moskwa by padła, ale również Niemcy pewnie zdobyliby pola ropy naftowej i gazu ziemnego na Kaukazie i na Bliskim Wschodzie, oraz zablokowaliby dostęp do Murmańska atakiem lądowym z Finlandii. Uczyniliby to w celu nie dopuszczenia dostaw z zachodu dla Rosjan. Jeżeliby Niemcy zdobyli kontrolę kolei Trans-Syberyjskiej to mogliby dostarczać paliwo Japończykom. W ten sposób Niemcy złamaliby amerykańską blokadę dostaw paliwa do Japonii i uniemożliwiliby dostawy pomocy z USA dla Rosjan przez Władywostok.

Blokada paliwa przez USA była powodem japońskiego ataku na Pearl Harbor na Hawajach 7 grudnia 1941. W razie dostaw paliwa od Niemców, Japończycy pewnie nie atakowaliby Hawajów i nie daliby tego pretekstu prezydentowi Rooseveltowi do rozpoczęcia wojny, niechcianej przez ludność USA. Prawdopodobnie do wojny na Pacyfiku i tak by doszło, ponieważ wielkim celem Japończyków był podbój i kolonizacja mało zaludnionej Australii przez miliony Japończyków. Trudno przewidzieć jaki byłyby wynik wyścigu nuklearnego między Niemcami i USA.


W obronie prawdziwej historii Polski


Wyrażenia używane w polskiej pamięci narodowej, która musi być kultywowana dla dobra narodu polskiego jak i świadomości narodowej Polaków, mają podstawowe znaczenie. Możemy obserwować inne narody dobrze nam znane, takie jak Żydzi i Anglicy, dla których kutywowanie ciągłości pamięci narodowej jest podstawową mądrością polityczną.

Dla przykładu Magna Carta Libertatum z 1215 roku w historii brytyjskiej nigdy nie jest nazywana „przywilejem”. W polskiej terminologii określa się jako przywilej akt wydany w Cieni w 1228 roku przez Władysława III zobowiązujący go do przestrzegania „sprawiedliwych i szlachetnych praw za zgodą rady biskupów i baronów” w zamian za jego następstwo na tron w Krakowie. Natomiast Jan Bez Ziemi z rodu Andegawenów ratował się od skutków straty przez niego Normandii.

Polacy i Polonia amerykańska ponoszą skutki z tego powodu, że przed Rewolucją Francuską Polska nie istnieje w amerykańskich podręcznikach jak również w amerykańskiej wyobraźni. Niestety, ostatnio dzięki intrygom wrogów Polski w amerykańskich podręcznikach historii usunięto nawet nazwiska Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego!

Trzeba pamiętać, że tak w nauce historii Polski jak i w historii rozwoju rządów reprezentatywnych w ogóle, samorodny polski proces demokratyczny i jego rozwój zasługuje na specjalne miejsce w perspekywie rozwoju rządów reprezentatywnych w historii świata. Ciekawy jest fakt, że sejmiki polskie uzyskały pierwsze prawomocne potwierdzenie zasady „zgody podatników na płacone przez nich podatki”. Tak więc masy szlachty polskiej miały uprawnienie znane w wersji amerykańskiej jako "no taxation without representation". Ta polska zasada stała się prawem w Polsce już w 1374 roku, czyli czterysta lat wcześniej, nim zasada ta stała się ona głównym hasłem rewolucji amerykańskiej w 1789 roku.

Ważny jest fakt, że samorodny polski proces demokratyczny, podobnie jak ateński i amerykański, zaczynał się „od dołu", tzn. od zwykłych obywateli – proces ten w Polsce był oparty na przeświadczeniu że najważniejsza jest rzeczywistość oraz wspólne dobro. Podobnie pisał w starożytności Arystoteles, a później uczyła religia chrześcijańska, wymagająca od wiernych miłosierdzia.

Republikanizm typu francuskiego nie jest samorodny, ponieważ zaczynał się on ,,od góry", tzn. przez narzucenie ludziom w sposób otwarty lub zakulisowy, koncepcji rządzenia pojedynczych organizatorów społecznych lub natchnionych pisarzy, których twory wyobraźni były przyjmowane jako opisy rzeczywistości. Niestety obydwa typy rządów reprezentatywnych nieraz stają się „demokracjami fasadowymi” sterowanym za kulisami legalnej działalności politycznej. Arystoteles ostrzegał, że każdej demokracji zawsze grozi przemiana w oligarchię.

Dziedzictwo literatury politycznej i historycznej wieków XVI i XVII jest równie ważne w W. Brytanii gdzie jest nauczane w szkołach jak i w Polsce, w której dziedzictwo to musi być narodowi przywrócone, dla dobra prawdy i polskiej tożsamości narodowej, jak też dla znajomości prawdziwego wkładu Polaków w formowanie wspólnej kultury europejskiej w czasach Polskiej Rzeczypospolitej Szlacheckiej, czyli Pierwszej Rzeczypospolitej.

Już w czasie rządów pierwszej dynastii polskiej, Piastów (c.840-1370), po zniszczeniach przez najazdy Tatarów, w Polsce powstał unikalny w ówczesnej Europie system obronny. Polegał on na przymierzu króla z właścicielami ziemi, czyli ze szlachtą. W innych państwach zachodniej cywilizacji, władcy polegali na wojskach królewskich i przymierzu z ufortyfikowanymi miastami, a szlachta stanowiła poniżej 1% ludności. W tym samym czasie w Polsce szlachta stanowiła 10% a w niektórych dzielnicach dochodziła nawet do 20%, tak, że liczba pełnoprawnych obywatel, członków „Nacji Szlacheckiej” w Polsce sięgała miliona ludzi, którzy rządzili się samorodnym procesem demokratycznym. Jest to bardzo wysoka cyfra w porównaniu z ilością wolnych obywateli w starożytnych Atenach i w Ameryce Północnej z końcem XVIII wieku.

W tradycji wieców staro-słowiańskich powstały sejmiki regionalne w następnie sejmy narodowe przy jednoczesnym tworzeniu się blisko milionowej „nacji szlacheckiej", która jako partner w systemie obronnym skutecznie postawiła, pionierskie wówczas w Europie, żądania praw obywatelskich i przy końcu dynastii Jagiellonów storzyła „Rzeczpospolitą dobrej woli... Wolnych z wolnymi... Równych z równymi".

Jest bardzo ważne, żeby po pół wieku dominacji przez Związek Sowiecki i ponad stu latach zaborów, Polacy w Polsce i na obczyźnie mieli dostęp do bardziej obiektywnej perspektywy własnych dziejów niż było to możliwe pod obcą władzą. Zaborcy, głównie Prusy i Rosja postanowili w 1795 roku, że Polska nie tylko ma zniknąć z mapy Europy, ale również, że historia Polski ma zniknąć ze świadomości Europejczyków włącznie z Polakami.

Tak więc wiedza o historii Polski była świadomie i celowo fałszowana przez zaborców. Typowym przykładem tego jest fakt, że Austriacy do dziś uczą w swoich szkołach, że Jan Sobieski był jednym z generałów w bitwie pod Wiedniem, a nie, że faktycznie był on naczelnym wodzem całej wielonarodowej armii chrześcijańskich. Był to podstawowy warunek zgody Polski na dokonanie odsieczy wiedeńskiej w 1683 roku.

Tradycję fałszowania perspektywy historii polski i marginalizowania roli Polski w historii Europy przejęły rządy komunistyczne. Przez pięćdziesiąt lat dzieci polskie były uczone sowieckiej wersji polskiej historii tak, że mieszkańcy Polski w wieku lat od trzydziestu do sześćdziesięciu nigdy nie byli uczeni w szkole prawdziwej historii Polski.

Obecnie spotyka się Polaków z wyższym wykształceniem, którzy sądzą, że w 1919 i 1920 roku Polska zaatakowała bolszewicką Rosję i nie znają przyczyn, dlaczego inwazja sowiecka Polski była rozpoczęta właśnie w dniu 17 września 1939 roku. Pomija się fakt, że rewolucja bolszewicka była puczem finansowanym i prowokowanym przez obcych i nieznane Polakom jest podłoże Drugiej Wojny Światowej jak też w ogóle znaczenie Polski na arenie europejskiej w ciągu drugiego milenium ery chrześcijańskiej.


Iwo Cyprian Pogonowski

Born Sept. 3, 1921
Lwów, Poland

in Dec 1939 left Warsaw. Dec 30, 1939 arrested by Ukrainians serving the Gestapo in Dukla, then transferred to Barwinek, Krosno, Jaslo, Tarnów, Oswiecim, arrived in Oranienburg-Sachsenhausen on Aug. 10, 1940.

April 19, 1945 started on the Death March of Brandenburg from Sachsenhausen; escaped gunfire of SS-guards and arrived to Schwerin and freedom on May 2, 1945.

September 1945 arrived in Brussels, Belgium; obtained admission as a regular student at the Catholic University: Institute Superieur de Commerce, St. Ignace in Antwerp.

in 1954 graduated in Civil Engineering at the top of his class. Was invited to join honorary societies: Tau Beta Pi (general engineering honorary society), Phi Kappa Phi (academic honorary society equivalent to Phi Beta Kappa), Pi Mu (mechanical engineering honorary society), and Chi Epsilon (civil engineering honorary society). Taught descriptive geometry at the University of Tennessee;

in 1955 graduated with M.S. degree in Industrial Engineering.

in 1955 started working for Shell Oil Company in New Orleans. After one year of managerial training was assigned to design of marine structures for drilling and production of petroleum.

in 1960 started working for Texaco Research and Development in Houston, Texas as a Project Engineer. Authored total of 50 American and foreign patents on marine structures for the petroleum industry;
wrote an article: The Rise and Fall of the Polish Commonwealth - A Quest for a Representative Government in Central and Eastern Europe in the 14th to 18th Centuries. Started to work on a Tabular History of Poland.

in 1972 moved to Blacksburg, Virginia. During the following years worked as Consulting Engineer for Texaco, also taught in Virginia Polytechnic Institute and State University as Adjunct Professor in the College of Civil Engineering teaching courses on marine structures of the petroleum industry. Designed and supervised the construction of a hill top home for his family, also bought 500 acre ranch (near Thomas Jefferson National Forest) where he restored 200 years old mill house on a mountain stream.

in 1978 prepared Polish-English, English-Polish Dictionary with complete phonetics, published by Hippocrene Books Inc. The dictionary included a Tabular History of Poland, Polish Language, People, and Culture as well as Pogonowski's phonetic symbols for phonetic transcriptions in English and Polish at each dictionary entry; the phonetic explanations were illustrated with cross-sections of speech (organs used to pronounce the sounds unfamiliar to the users). It was the first dictionary with phonetic transcription at each Polish entry for use by English speakers

in 1981 prepared Practical Polish-English Dictionary with complete phonetics, published by Hippocrene Books Inc.

in 1983 prepared Concise Polish-English Dictionary with complete phonetics, published by Hippocrene Books Inc. Wrote an analysis of Michael Ch ci ski's Poland, Communism, Nationalism, Anti-Semitism. Also selected crucial quotations from Norman Davies' God's Playground - A History of Poland on the subject of the Polish indigenous democratic process.

in 1985 prepared Polish-English Standard Dictionary with complete phonetics, published by Hippocrene Books Inc. Also prepared a revised and expanded edition of the Concise Polish-English Dictionary with complete phonetics, also published by Hippocrene Books Inc.

in 1987 prepared Poland: A Historical Atlas on Polish History and Prehistory including 200 maps and graphs as well as Chronology of Poland's Constitutional and Political Development, and the Evolution of Polish Identity - The Milestones. An introductory chapter was entitled Poland the Middle Ground. Aloysius A. Mazewski President of Polish-American Congress wrote an introduction. The Atlas was published by Hippocrene Books Inc. and later by Dorset Press of the Barnes and Noble Co. Inc. which sends some 30 million catalogues to American homes including color reproduction of book covers. Thus, many Americans were exposed to the cover of Pogonowski's Atlas showing the range of borders of Poland during the history - many found out for the firsttime that Poland was an important power in the past. Total of about 30,000 atlases were printed so far.

In 1988 the publication of Poland: A Historical Atlas resulted in a number of invitations extended by several Polonian organizations to Iwo Pogonowski to present Television Programs on Polish History. Pogonowski responded and produced over two year period 220 half-hour video programs in his studio at home (and at his own expense.) These programs formed a serial entitled: Poland, A History of One Thousand Years. Total of over 1000 broadcasts of these programs were transmitted by cable television in Chicago, Detroit-Hamtramck, Cleveland, and Blacksburg.

in 1990-1991 translated from the Russian the Catechism of a Revolutionary of 1869 in which crime has been treated as a normal part of the revolutionary program. Started preparation of the Killing the Best and the Brightest: A Chronology of the USSR-German Attempt to Behead the Polish Nation showing how the USSR became a prototype of modern totalitarian state, how this prototype was adapted in Germany by the Nazis.

in 1991 prepared Polish Phrasebook, Polish Conversations for Americans including picture code for gender and familiarity, published by Hippocrene Books Inc.

in 1991 prepared English Conversations for Poles with Concise Dictionary published by Hippocrene Books Inc. By then a total of over 100,000 Polish-English, English-Polish Dictionaries written by Pogonowski were sold in the United States and abroad.

in 1992 prepared a Dictionary of Polish, Latin, Hebrew, and Yiddish Terms used in Contacts between Poles and Jews. It was prepared for the history of Jews in Poland as well as 115 maps and graphs and 172 illustrations, paintings, drawings, and documents, etc. of Jewish life in Poland. This material was accompanied by proper annotations.

in 1993 prepared Jews in Poland, Rise of the Jews as a Nation from Congressus Judaicus in Poland to the Knesset in Israel, published by Hippocrene Books Inc. in 3000 copies. Foreword was written by Richard Pipes, professor of history at Harvard University, and Pogonowski's school mate in the Keczmar school in Warsaw. Part I included: a Synopsis of 1000 Year History of Jews in Poland; the 1264 Statute of Jewish Liberties in Poland in Latin and English translation; Jewish Autonomy in Poland 1264-1795; German Annihilation of the Jews. In appendixes are documents and illustrations. An Atlas is in the Part III. It is divided as follows: Early Jewish Settlements 966-1264; The Crucial 500 Years, 1264-1795; Competition (between Poles and Jews) Under Foreign Rule, 1795-1918; The Last Blossoming of Jewish Culture in Poland, 1918-1939; German Genocide of the Jews, 1940-1944; Jewish Escape from Europe 1945-1947 - The End of European (Polish) Phase of Jewish History (when most of world's Jewry lived in Europe). Pogonowski began to write a new book starting with the Chronology of the Martyrdom of Polish Intelligentsia during World War II and the Stalinist Terror; the book in preparation was entitled Killing the Best and the Brightest.

in 1995 prepared Dictionary of Polish Business, Legal and Associated Terms for use with the new edition of the Practical Polish-English, English-Polish Dictionary and later to be published as a separate book.

in 1996 Pogonowski's Poland: A Historical Atlas; was translated into Polish; some 130 of the original 200 maps printed in color; the Chronology of Poland was also translated into Polish. The Atlas was published by Wydawnictwo Suszczy ski I Baran in Kraków in 3000 copies; additional publications are expected. Prepared Polish-English, Eglish-Polish Compact Dictionary with complete phonetics, published by Hippocrene Books Inc.

in 1997 finished preparation of the Unabridged Polish-English Dictionary with complete phonetics including over 200,000 entries, in three volumes on total of 4000 pages; it is published by Hippocrene Books Inc; the Polish title is: Uniwesalny S ownik Polsko-Angielski. Besides years of work Pogonowski spent over $50,000 on computers, computer services, typing, and proof reading in order to make the 4000 page dictionary camera ready; assisted in the preparation of second edition of Jews in Poland, Rise of the Jews from Congressus Judaicus in Poland to the Knesset in Israel published in fall of 1997. Prepared computer programs for English-Polish Dictionary to serve as a companion to the Unabridged Polish-English Dictionary printed by the end of May 1997.

in 1998 Pogonowski organized preparation of CD ROM for the Unabridged Polish-English Dictionary, Practical English-Polish Dictionary, Polish Phrasebook for Tourists and Travelers to Poland, all published earlier by Iwo C. Pogonowski. The Phrasebook includes 280 minutes of bilingual audio read by actors. Started preparation for a new edition of Poland: A Historical Atlas. New Appendices are being prepared on such subjects as: Polish contribution to Allied's wartime intelligence: the breaking of the Enigma Codes, Pune Munde rocket production; Poland's contribution to the international law since 1415; Poland's early development of rocket technology such as Polish Rocketry Handbook published in 1650 in which Poles introduced for the first time into the world's literature concepts of multiple warheads, multistage rockets, new controls in rocket flight, etc. Poland's Chronology is being enlarged to reflect the mechanisms of subjugation of Polish people by the Soviet terror apparatus. Continued preparation of the Killing the Best and the Brightest: A Chronology of the USSR-German Attempt to Behead the Polish Nation, including the 1992 revelations from Soviet archives as well as the current research in Poland. Continued preparation of two-volume English Polish Dictionary, a companion to the Unabridged Polish-English Dictionary published in 1997. Reviewed Upiorna Dekada by J. T. Gross.

in 1999 Pogonowski continued writing Poland - An Illustrated History and preparing for it 21 maps and diagrams and 89 illustrations.

in 2000 Pogonowski prepared, in a camera ready form, Poland - An Illustrated History; it was published by Hippocrene Books Inc. NY 2000 and recommended by Dr. Zbigniew Brzezinski, National Security Advisor under President Carter, as "An important contribution to the better understanding of Polish history, which demonstrates in a vivid fashion the historical vicissitudes of that major European nation."
Siła polityczna w Stanach Zjednoczonych – podobnie jak i w Polsce - jest uzależniona od bazy finansowej oraz kontroli środków masowego przekazu informacji i dezinformacji. Ludzie kontrolujący media mogą przekazywać i interpretować informacje w korzystnym dla siebie świetle. Niestety wiadomości są często podawane w sposób wyrwany z kontekstu, ażeby nadać im znaczenie korzystniejsze dla komentatora. Wyrwanie z kontekstu uniemożliwia zrozumienie sedna każdej sprawy i pozwala podawać propagandę jako prawdę (tak jak ostatnio choćby w sprawie masakry jedwabieńskiej).





PRZYCZYNY OBECNEJ SLABOŚCI POLITYCZNEJ POLONII



Trudności polskiej mniejszości w Ameryce pochodzą w dużej mierze z braku poparcia polskich emigrantów przez kraj ich pochodzenia. Trzeba pamiętać, że im większa kooperacja i im większy udział kraju pochodzenia tym sprawniejsza jest obrona wspólnych interesów. Często potrzebna jest interwencja dyplomatyczna na korzyść polskiej mniejszości w Ameryce by efektywnie bronić dobrego imienia Polski w USA. Również większą korzyść można osiągnąć dla interesów Kraju Ojczystego dzięki poparciu w rządzie federalnym i stanowym przez reprezentantów polskiej mniejszości, wtedy kiedy jest ona wystarczająco silna. Niestety z powodów, które podam poniżej, między innymi przez brak poparcia przez pół wieku ze strony rządu polskiego, polityczna sytuacja polskiej mniejszości w Ameryce jest dziś niekorzystna.



Przykładem tej sytuacji jest obecny układ w senacie amerykańskim gdzie trzech senatorów reprezentuje polską mniejszość stanowiąca cztery procent ogólnej ludności USA, podczas gdy na przykład, grupa żydowska przedstawiająca jeden i trzy dziesiąte procenta jest reprezentowana przez dziesięciu senatorów, jak również zagwarantowała ona sobie poparcie pozostałych dziewięćdziesięciu senatorów amerykańskich dominując finansowo amerykański proces wyborczy. Proporcjonalnie, grupa żydowska ma nie tylko ponad dziesięciokrotnie silniejszą pozycję w senacie Stanów Zjednoczonych niż siła polityczna Polonii. W rzeczywistości siła polityczna żydowskiej grupy skoordynowanej z państwem Izrael jest obecnie nieskończenie większa od innych grup etnicznych w Ameryce. Dla porównania, wpływy Arabów amerykańskich na tutejszych polityków są bliskie zera w porównaniu z dominującym żydowskim "lobby". Najczęściej przeciwko Arabom w USA wypowiadają sie politycy nie-Zydzi, którzy są od Żydów uzależnieni. Wpływy polskiej grupy są skuteczne jedynie wtedy kiedy działa ona w kooperacji z innymi grupami. Niestety kiedy Amerykanie polskiego pochodzenia występują sami nie mają liczących się wpływów politycznych, zwłaszcza przy braku poparcia ze strony rządu w Warszawie.



Wiele powodów doprowadziło do tego stanu rzeczy. Tak więc w dwudziestym wieku Amerykanie polskiego pochodzenia utożsamiali się ze swoimi sprawami narodowymi w specjalnych sytuacjach takich jak walka o niepodległość w czasie Pierwszej Wojny Światowej, czy starania o wejście Polski do NATO. Niestety równocześnie nie byli w stanie osiągnąć swojej własnej siły politycznej w USA tak jak to się udało Amerykanom brytyjskiego, francuskiego, skandynawskiego, a nawet irlandzkiego pochodzenia (Irlandczycy mówili po angielsku i zdominowali kler katolicki w Ameryce).



Po Drugiej Wojnie Światowej sytuacja Polaków amerykańskich zaczęła się pogarszać kiedy czołowi działacze amerykańscy, zwłaszcza z rodziny Rockefellerów, uważali, że ich siła polityczna i styl życia są zagrożone wielkim przyrostem naturalnym w okręgach zamieszkałych przez wielodzietnych katolików, głównie Polaków, Irlandczyków i Włochów, którzy rosnąc liczebnie zaczęli tworzyć w swoich dzielnicach rosnące na sile politycznej grupy wyborców. Przed rokiem 1960 doszło do tego, że żaden polityk ubiegający się o jakiekolwiek stanowisko w Chicago, Detroit, Bostonie, Filadelfii, Nowym Jorku, czy Baltimore nie mógł mieć nadziei na wygranie wyborów bez pozyskania sobie polskich dzielnic. Ten fakt dał wtedy dużą siłę polityczną polskim księżom (przywódcom duchowym) i przywódcom polonijnym (politycznym) w tych miastach.





ROZBIJANIE DZIELNIC POLSKICH



Wyżej wspomniani działacze amerykańscy rozpoczęli metodyczna akcje rozbijania dzielnic katolickich grup etnicznych żeby zniszczyć ich siłę jako okręgów wyborczych. Posłużono się następująca strategią:

Zaczęto rozbijać na małe części dzielnice katolickie, przeprowadzając przez nie szerokie autostrady.

Rozmaitymi środkami zaczęto zachęcać katolików żeby przenosili się do nowych przedmieść zaludnionych ludnością etnicznie mieszaną.

Zaczęto masowo wprowadzać biedotę murzyńska do katolickich dzielnic zaludnionych przez Polaków, Włochów i Irlandczyków. Fakt "ucieczki białych" z dzielnic katolickich dał okazję do wyzysku przez pośredników w sprzedaży nieruchomości, których wartość rynkowa gwałtownie spadała w atmosferze paniki.

Zaczęto zmieniać granice okręgów wyborczych żeby też i w ten sposób rozbić siłę polityczna katolickich dzielnic.

W rezultacie tej strategii w czasie ostatnich czterdziestu lat polscy Amerykanie tracili swoje lokalne wpływy polityczne - jedyne wpływy jakie mieli - w miarę jak ich dzielnice były rozbijane. Na arenie ogólno państwowej Polacy amerykańscy nigdy poważnych wpływów politycznych w USA nie mieli.



W miarę niszczenia polskich dzielnic i wynaradawiania się młodego pokolenia, poparcie dla przyparafialnych dwujęzycznych szkół, w których księża wygłaszali kazania po polsku, zaczęło zanikać. Do tego stanu rzeczy przyczyniał się fakt że przez 1960 rokiem prawie nie było biskupów katolickich polskiego pochodzenia. Biskupami katolickimi byli głównie księżą brytyjskiego lub niemieckiego pochodzenia, a większość kleru była irlandzka. Trzeba pamiętać, że biskupi sprawowali wtedy władzę absolutną nad swoimi diecezjami, a jednocześnie byli pod silnymi wpływami kultury amerykańskiej ukształtowanej przez protestantów. Z tego powodu biskupi katoliccy zaczęli myśleć w dużej mierze tak jak businessmani i administratorzy nieruchomości. Tak na przykład biskupi i księża masowo zaczęli brać udział w grze w golfa gdzie ich partnerami byli ludzie interesu, głównie protestanci. Takie zachowanie kleru amerykańskiego Watykan piętnował jako herezję amerykańską encyklika "Testem Benevolentiae" ze stycznia 1899 roku wydana przez papieża Leona XIII. Krytyka ta została wznowiona po 1960 roku.



Na równi z amerykańskimi przywódcami politycznymi, kler katolicki zaczął popierać teorię tak zwanego "melting pot" czyli tygla stapiającego rożne grupy etniczne w jeden amerykański stop. Przedstawiciele tej teorii patrzyli z góry na katolików nie mówiących po angielsku. Do dziś stale słyszy się o likwidowaniu nie-angielsko języcznych parafii katolickich, ponieważ następują zmiany demograficzne, jak również parafie słabną finansowo. Jednym z największych zmartwień proboszczy amerykańskich jest spadek datków niedzielnych i groźba likwidacji ich parafii, zwłaszcza gdy jednocześnie ponoszą one duże wydatki na dwujęzyczne szkoły przyparafialne utrzymywane głównie z datków niedzielnych, podczas gdy rodzice uczniów pokrywają prawie zawsze mniej niż polowe kosztów tych szkół. Przyczynia się to do likwidacji parafii polskich i likwidacji znajomości języka polskiego.





JĘZYK POLSKI W AMERYCE.



Litery łacińskie są używane tak w języku polskim, jak i w angielskim, ale zastosowanie ich w podwójnych spółgłoskach jest zupełnie inne. Fakt ten utrudnia Amerykanom wymowę nazwisk napisanych po polsku. Amerykanie nie maja cierpliwości aby uczyć się wymawiać polskie nazwiska, zwłaszcza gdy występują w nich podwójne spółgłoski (cz, rz, sz). Dlatego, na przykład, nazwisko generała Kościuszki jest trudniejsze dla Amerykanów do wymówienia, niż nazwisko generała Pułaskiego. Większość czytelników powieści Józefa Conrada nie wie, że jego nazwisko rodowe było Korzeniowski. Wielu Polaków amerykańskich zmienia pisownię lub skraca swe nazwiska żeby ułatwić sobie karierę zawodową w Ameryce. Wielu z nich zmienia nazwiska tak żeby brzmiały po angielsku. Skutkiem tego ich potomstwo zatraca polskie brzmienie nazwiska, co przyczynia się do utraty polskiej tożsamości.



Polacy, jak i inni przybysze z krajów, w których nie mówi się po angielsku, są postrzegani jako obcy z powodu swego akcentu. Tak wiec w Ameryce, jak i w innych częściach świata następuje asymilacja przez wynaradawianie się i przyjmowanie języka większości. W dzielnicach etnicznie mieszanych staje się to zwykle już w drugim pokoleniu rodzin emigrantów i powoduje trudności w pożyciu rodzinnym. Zwłaszcza nastolatki wykazują chęć oderwania się od kultury swych rodziców żeby być w pełni uznanymi jako Amerykanie. Często ci młodzi ludzie wstydzą się być razem z rodzicami w miejscach publicznych. Do tego stanu rzeczy przyczynia się także fakt, że używanie obcego języka przy ludziach którzy go nie rozumieją prawie wszędzie na świecie jest potępiane jako niewłaściwe.



Strata języka ojczystego następuje gdy ludzie zaczynają trącić lojalność wobec niego i zaczynają wątpić w jego użyteczność. Kiedy ludzie nabierają przekonania że język ojczyzny ich przodków jest im niepotrzebny a nawet utrudnia im życie w miejscu ich osiedlenia, wtedy stopniowo przestają posługiwać się nim na codzień. Dzieci emigrantów szybko zdają sobie sprawę z tego stanu rzeczy, zaczynają wyłącznie używać głównego języka kraju, w którym mieszkają.



Bezpośrednim i najważniejszym powodem dla którego emigranci z pierwszego pokolenia uczą swoje dzieci języka swych rodziców jest potrzeba i chęć utrzymania kontaktu z najbliższa rodziną i z krajem ich pochodzenia. Latynosi, na przykład, mogą łatwo odwiedzać kraje swego pochodzenia i czytać ich prasę, poznawać kulturę. Natomiast Polacy przez pół wieku byli zmuszeni ograniczać swoje kontakty z Polską należącą do bloku komunistycznego, wrogiego Stanom Zjednoczonym. To także przyczyniło się do spadku liczby osób posługujących się językiem polskim w USA.





INDYWIDUALNE OSIĄGNIECIA POLAKÓW



W przeciwieństwie do Polaków, z których wielu osiągnęło duży postęp socjalny w społeczeństwie amerykańskim i są z tego dumni, niedawni przybysze mówiący po hiszpańsku i znajdujący się na dole drabiny społecznej trzymają sie mocno swojej kultury i języka, przez co stali się zwarta siłą polityczną, bez porównania większa niż ma ją Polonia. Tak wiec indywidualni Polacy osiągnęli znaczy sukces społeczny, ale trącą siłę polityczną jako grupa etniczna.



Polacy nie wykorzystują swego potencjału w okresach wyborów, brak im porozumienia i jedności przez co osłabiają swój potencjał polityczny; mało który z kandydatów na jakiekolwiek stanowisko lokalne lub federalne, liczy się z potrzebami i glosami Polonii.



W okresie dominacji sowieckiej polscy Amerykanie nie mogli szukać poparcia w obronie swoich spraw w Ameryce ze strony komunistycznego rządu w Warszawie. Pod tym względem sytuacja Polaków była i nadal jest zupełnie odwrotna sytuacji np. Żydów Amerykańskich wspierających się wzajemnie z państwem Izrael. To wzajemne popieranie się diaspory i Izraela odbywa się na skalę przewyższającą wszystkie tego rodzaju układy w historii Stanów Zjednoczonych. W dobie dzisiejszej Polonia mogłaby dużo skorzystać przez wywieranie nacisku na polską ambasadę o poparcie dla wielu spraw dotyczących Polonii i Polski.





OBECNY STAN WPŁYWÓW POLITYCZNYCH



W obecnej chwili żadna grupa etniczna w Ameryce nie jest w stanie dorównać amerykańskim Żydom w ich skutecznym inwestowaniu pieniędzy w amerykański proces polityczny w ogóle, a w amerykański proces wyborczy w szczególności. Wśród grup etnicznych w Ameryce, polska grupa należy do politycznie słabych. Niestety obecnie rządząca w Polsce post-komunistyczna lewica, w swoim działaniu nie popiera Polonii w obronie dobrego imienia narodu polskiego, a tym samym osłabia Polonię i samą Polskę. Przykładem tego jest polityka fałszywych przeprosin i skruchy, która oczernia Naród Polski za niemieckie zbrodnie, takie jak na przyklad w Jedwabnem w 1941 roku, gdzie udział polskich elementów kryminalnych był całkowicie drugorzędny.*



Poza znikającą w pamięci Amerykanów miniona sławą Solidarności, polscy Amerykanie korzystają, póki On żyje, z wielkiego prestiżu Ojca Świętego, który jest powszechnie obdarzany miłością i szacunkiem.**



Polonia nie ma ani za sobą prestiżu wynikającego z dwustu lat takiego szacunku jakim cieszyli sie Brytyjczycy, Francuzi czy Skandynawowie, a równocześnie brak jej siły politycznej Murzynów i Latynosów. Ci ostatni po 1965 roku nauczyli się korzystać z solidarności etnicznej i głosowania jako jeden blok wyborczy przy jednoczesnym szantażu społecznym polegającym na groźbie krwawych i niszczących miasta rozruchów, jak również możliwości stosowania ogólno państwowego bojkotu ekonomicznego przeciwko politycznym wrogom.



Na przykład podczas dwu wielkich i krwawych rozruchów w Los Angeles w ostatnich czterdziestu latach kolosalne szkody poniosło to miasto z powodu rabunków i pożarów. Większością ofiar byli azjatyccy sklepikarze, a sprawcami byli Murzyni i Latynosi. Było wiele osób zabitych i rannych. Nota bene ani rząd amerykański, ani sprawcy nie przepraszali ofiar tych zbrodni.



Tak wiec na politycznej scenie amerykańskiej wpływy polityczne Amerykanów polskiego pochodzenia nie są dziś silne. Poprawa pozycji Polonii amerykańskiej może iść kilkoma torami. Polski korpus dyplomatyczny powinien być pod stałym naciskiem żądań ze strony Polonii by reagował na anty-polskie wystąpienia, takie jak na przykład oszczerczy artykuł Brumberga POLES AND JEWS opublikowany w bieżącym numerze prestiżowego dwumiesięcznika Foreign Affairs.



Wśród Polonii jest poparcie dla kampanii internetowej, której celem byłoby kontrowanie antypolskiej propagandy pomawiającej Polaków o antysemityzm jak i oczernianie Polski przez ruch roszczeniowy. Na przykład, można na Internecie publikować fakty dotyczące działalności państwa izraelskiego na terenach arabskich (mordowania, przywłaszczania i wywłaszczania Palestyńczyków - ludobójstwa). Jest to temat rzeka, do którego bardzo wiele danych dostarcza także prasa izraelska w języku hebrajskim. Artykuły wielu umiarkowanych autorów są bardzo krytyczne wobec ekstremistów izraelskich zgrupowanych pod wodza Ariela Sharona. Niektórzy przypisują ekstremistom izraelskim plan tworzenia gett arabskich z policją arabską kontrolowaną przez Izraelczyków, tak jak było to w czasie wojny kiedy policja żydowska w gettach wykonywała nawet najbardziej zbrodnicze rozkazy Gestapo.

No comments: